Co roku w maju uczniowie klas trzecich realizują praktyki zawodowe. Wszyscy podjęli pracę w atrakcyjnych firmach, urzędach i instytucjach Chorzowa oraz miast ościennych. Grupa najlepszych (20 uczniów pod opieką dwóch nauczycieli) wyjechała na praktykę zawodową do Rimini we Włoszech, gdzie nie tylko pracują, ale również zwiedzają. Zobacz zdjęcia. Sprawozdanie uczestników z praktyk w Rimini - czytaj więcej.
Rimini 2017
Po wielu dniach przygotowań wreszcie nadszedł oczekiwany dzień. 1 maja 2017 o 6.30 pod szkołą zjawili się wszyscy uczestnicy naszych praktyk we Włoszech. Autobus szybko przewiózł nas na pyrzowickie lotnisko, a tu, po odprawie i kontroli bezpieczeństwa trafiliśmy do samolotu WizzAir lecącego do Bolonii. Nie obyło się bez kontroli osobistej i przepakowywania rzeczy do mniejszej torby, ale to okazało się być niewielkim kłopotem.
Do Włoch na praktykę wyruszyło nas 22 osoby – 20 uczniów (9 osób z kl. 3a, 6 osób z kl. 3b i 5 z kl. 3c) i dwie opiekunki. Humory dopisywały, nie mogliśmy się doczekać chwili kiedy znajdziemy się na włoskiej ziemi.
Pogoda była dobra tego dnia, zatem z okien samolotu można było podziwiać zarówno lasy, góry, rzeki i jeziora w dole, jak i pierzastą powierzchnię chmur. Wielu z nas wybrało jednak inną możliwość – wykorzystać tę godzinę na uzupełnienie braków snu.
o niespełna półtoragodzinnym locie witała nas już wieża kontrolna lotniska w Bolonii. Bagaże też doleciały bez przygód. Niektórym z nas panowie z ochrony zajrzeli do bagaży, a potem już szybciutko odszukaliśmy czekającego na nas pana kierowcę i sprawnie dotarliśmy do hotelu Kursaal w Rimini, naszego tymczasowego domu na następny miesiąc. Czekała na nas przedstawicielka „Sistema Turismo”, Celina. Zakwaterowanie i rozpakowanie załatwiliśmy szybciutko, zostało nam trochę czasu na pobieżne zapoznanie się z plażą i najbliższymi okolicami. Pani prof. Lipiec okazała się niezawodnym przewodnikiem.
Po kolacji, zmęczeni i pełni wrażeń, szybko poszliśmy spać – wtorek też miał nam przynieść wiele nowego.
We wtorek, 2. maja, przyjechała do nas Tania z „Sistema Turismo”. Przywiozła nasze bilety miesięczne i wyjaśniła nam podstawowe zasady korzystania z autobusów, które różnią się nieco od naszych, polskich. Potem pojechaliśmy do biura „”Sistema Turismo”, gdzie poznaliśmy naszą koordynatorkę, panią Irene Willard i innych pracowników instytucji. Tutaj też odbyło się nasze szkolenie dotyczące zasad odbywania praktyki, jej dokumentowania i przewidzianych dla nas spotkań i atrakcji poza pracą. Po tym spotkaniu, uzbrojeni w mapy Rimini, rozkłady jazdy autobusów i dzienniczki praktyk ruszyliśmy zwiedzać miasto. Naszym przewodnikiem była Tania.
Zwiedzanie zaczęliśmy od Piazza Tre Martiri, głównego placu miasta. Wieża zegarowa z dwoma zegarami, pomnik Juliusza Cezara i kościołem św. Antoniego Padewskiego, potem były jeszcze Pazza Ferrari z niedawno odkrytym Domus del Chirurgo (starożytna willa lekarza z doskonale zachowanymi mozaikami i narzędziami chirurgicznymi) i Piazza Cavour, gdzie obejrzeliśmy pomnika papieża Pawła V, fontannę, o której wypowiadał się wielki Leonardo da Vinci, pałace del Podesta i Arengo oraz Teatro Gallo. Wróciliśmy na Piazza Tre Martirii przeszliśmy pod Łuk Augusta, wzniesiony w 27 r. pne. Jeszcze tylko Tiempo Malatestiana czyli świątynia wybudowana przez Sigismondo Pandolfo Malatestę (najpiękniejsza świątynia renesansowa) i wróciliśmy do hotelu. Niektórzy uczniowie po południu mieli swoje pierwsze spotkania i rozmowy z pracodawcami.
Większość spotkań odbyła się w dwa następne dni, czyli w środę i czwartek, 3. I 4. maja. Miejsca spotkań bardzo zróżnicowane – Rimini, Riccione, Cattolica… Sukcesywnie też nasi uczniowie rozpoczynali praktykę w hotelach, szkołach i sklepach na terenie Rimini i przyległych miast. Obawy i stres towarzyszący początkom, szybko minęły. Okazało się, że i porozumieć się można, i zadana swoje w pracy też można zrozumieć i wykonać. A w czwartek wieczorem nasza animatorka kultury, Clarissa, zaprosiła nas na karaoke. Sandra z IIIa brawurowo wykonała utwór Abby „Dancing Queen”.
Piątek to już kolejny dzień pracy dla większości uczniów. Niektórzy pracują przed południem, zatem przychodzi im się zrywać skoro świt, inni mogą pospać dłużej, za to po południu muszą być w pracy.
A w sobotę wybraliśmy się na targ w Rimini. Faktycznie, ogromnie dużo stoisk zarówno na placu Tre Martiri, jak i w okolicznych ulicach aż do Łuku Augusta oferuje mnóstwo towarów po bardzo korzystnych cenach. Niektórzy uczniowie byli bardzo zadowoleni z dokonanych zakupów. Popołudniowa wyprawa do centrum handlowego Befana już nie doszła do skutku – niełaskawa pogoda w Rimini jeszcze się pogorszyła, padało już do wieczora.
7. maja, czyli w niedzielę, wybraliśmy się na zaplanowaną wycieczkę do Bolonii. Wierzyć nam się nie chciało, że nasz pociąg porusza się z prędkością ponad 100 km na godzinę, zupełnie nie odczuwaliśmy tej prędkości.
Bolonia, niestety, powitała nas deszczem. Na Piazza Nettuno czekało nas rozczarowanie – słynna fontanna okazała się niewidoczna, jako że akurat jest odnawiana. Przeszliśmy zatem na Piazza Maggiore, a stamtąd na Piazza Galvani, gdzie znajduje się słynne Archiginnasio, czyli dawna siedziba najstarszego uniwersytetu Europy (założony w 1088 r.). Tutaj zwiedziliśmy Teatro Anatomico i salę Stabat Mater. W drodze powrotnej odwiedziliśmy Bazylikę św. Petroniusza. Nieliczni wybrali się na zwiedzanie dalszych atrakcji Bolonii – pogoda temu wybitnie nie sprzyjała. Skończyliśmy zwiedzanie drobnymi zakupami i posiłkiem przed powrotem do hotelu. Pociąg znów w szybkim tempie dowiózł nas do Rimini. Nieco zmęczeni chętnie postanowiliśmy poleniuchować. Jutro kolejny dzień pracy, a na dodatek deszcz przyjechał razem z nami.
I tak minął nam pierwszy tydzień.
Drugi tydzień spędziliśmy bardzo intensywnie i ciekawie. Każdy z nas pracuje w jednej z włoskich firm lub instytucji, takich jak np. szkoły, hotele, sklepy, biura obsługi turystycznej. Miejsca praktyki i zadania tam przez nas wykonywane dostosowane są do naszych kierunków kształcenia. Wszyscy są zadowoleni zarówno z miejsc pracy, w których pracują, swoich współpracowników, jak i pracodawców.
Po godzinach spędzonych w pracy mamy czas wolny. Na co dzień przeznaczamy go na poznawanie miasta i ciekawych w nim miejsc, zakupy, zabawy na plaży oraz cieszenie się piękną włoską pogodą, która jednak przybyła do nas zaledwie kilka dni temu. W piątek całą grupą braliśmy udział w spotkaniu w biurze Sistema Turismo, na którym podsumowaliśmy dotychczasowe poczynania w pracy.
W weekendy uczestniczymy w wycieczkach. W sobotę mieliśmy okazję zwiedzić urokliwe i wietrzne San Marino, państwo zbudowane na górze Tytanów, które ze względu na ilość zabytków oraz średniowieczną architekturę nazywane jest muzeum na świeżym powietrzu i wpisane na listę światowego dziedzictwa UNSECO. Byli i tacy, którzy wybrali się na najwyższą wieżę Torre Gaito, żeby stamtąd spojrzeć na Adriatyk. Niedziela była dniem odpoczynku. Odbyliśmy spacer plażą do portu w Rimini, korzystaliśmy ze słońca, plaży przy hotelu, w którym obecnie mieszkamy i przygotowujemy się na następny ekscytujący tydzień.
Podsumowując, nasz dotychczasowy pobyt w Rimini był czasem, który łączył zdobywanie doświadczenia i szlifowanie naszych umiejętności językowych z wypoczynkiem, dobrą zabawą, poznawaniem kultury i kuchni włoskiej. Z niecierpliwością czekamy na przygody, które przyniosą nam następne tygodnie.
Następny tydzień przywitał nas upałem, ale tylko Ci bardziej szczęśliwi mogli uważnie i ostrożnie oczywiście , łapać promienie słoneczne. Reszta musi pracować, niestety.
W poniedziałkowy wieczór wszyscy po długiej pracy, z ogromnym apetytem zebrali się w jadalni aby zaspokoić swoje kubki smakowe . Jednak nie wszyscy wyszli stamtąd zadowoleni. Trójka dziewcząt z wybrała się na pizzę. Ponieważ czas oczekiwania na ulubione danie był dłuższy, niż się spodziewały (coraz więcej wypoczywających na plażach, a zatem i w hotelach, Rimini, w restauracjach też większy tłok), spóźniły się do hotelu. Do tego doszło małe nieporozumienie z pośpiechu – jedna z nich odpowiedziała, że są w centrum miasta…Po powrocie od razu zameldowały się u pań, ale i tak nie obyło się bez mycia głów.
Wtorek bez większych atrakcji – zakupy, plażowanie, praca.
W środowe popołudnie grupa chętnych uczniów wybrała się z prof. Lipiec do muzeum w Centrum Miasta. Z opinii uczestników można wywnioskować, że była to ciekawa atrakcja. Była możliwość obejrzenia starych przyrządów chirurgicznych, niecodziennych rzeźb, obrazów. Jednym słowem – muzeum warte zwiedzenia. Wieczorem kolacja i uzupełnianie braków wodnych i żywnościowych.
Czwartek znowu był gorący. Do pracy podróżowało się z grymasem na twarzy – przecież nikt nie lubi pracować w upały. Można zazdrościć tym, którzy pracują do południa i największe upały mogą przetrwać w chłodnych pokojach lub ostrożnie na plaży. Dzień niby zwyczajny, jednak nietypowy dla jednej z osób pracujących w Cattolice i dojeżdżającej do pracy pociągiem. Tego dnia postanowiła sprawdzić jak wygląda toaleta we włoskim pociągu, czyli spędzić tam czas podróży do pracy. Nie był to efekt zatrucia, a zwykłego zapominalstwa. Niepamięć o bilecie i brak drobnych w portfelu miała takie następstwa. Droga powrotna, na szczęście, odbyła się bez kłopotu, bo koleżanka uratowała ją pożyczką. Kiedy już wszyscy znaleźli się w stołówce, głodni i niecierpliwi bo w końcu miał być kurczak, nasze zaskoczenie i jednocześnie rozczarowanie było wielkie - na stole pojawiła się cała ryba zawinięta w folie aluminiową. Podobno nie była do końca upieczona, ale znaleźli się też tacy, którzy nawet jej nie spróbowali. No cóż, nie każdemu można dogodzić. Wszystko okazało się być efektem nieporozumienia – w menu bowiem, jak się okazało, był „morski kurczak”, a nie „kurczak”. Szkoda, że wyjaśnienia dotarły do nas za późno. A można było zabrać ze sobą słowniczek! Każdy z nas ma!
Piątek raczej też spokojny, w końcu weekend. Niektórym udało się nawet wcześniej skończyć pracę. Upały męczą same w sobie. Nic się nie chce, każdy zmęczony. Teraz rozumiemy w pełni znaczenie i potrzebę sjesty. Na szczęście jutro sobota i można się wyspać.
Sobota obudziła nas pochmurnym niebem. Może to i dobrze, trochę ulgi po całym upalnym tygodniu. Karolina i Ewa wybrały się na targ, inne dziewczyny do centrum handlowego. Zakupowego szału ciąg dalszy. Trójka dziewcząt postanowiła się wybrać na plaże porobić zdjęcia, jednak przegonił je deszcz i burza. Znaczna część postanowiła jednak wykorzystać ten dzień na odpoczynek i regenerację sił, w końcu w niedzielę Wenecja.
Upragniona przez niektórych Wenecja, czyli niedziela. Sobotni deszcz dał nadzieje na zwiedzanie pięknego miasta w lekkim chłodzie, co zapewne uprzyjemniłoby wycieczkę. Aura jednak wcale nie była tego zdania i przywitał nas upał. O 7 szybkie śniadanie, 7:30 wyjazd. W autokarze jechały z nami jeszcze 2 grupy : z Hiszpanii i z Sosnowca. Wielka integracja. W połowie drogi przerwa na rozprostowanie nóg i przewietrzenie. Można jechać dalej. Autokar dowiózł nas do weneckiego portu, gdzie czekała na nas niespodzianka. Oznajmiono nam, że do centrum dostaniemy się tramwajem wodnym, czyli taką większą łódką. Zaskoczyło nas to, ale byliśmy podekscytowani. No, może nie wszyscy. Super przeżycie. Płynęliśmy ok. 20 minut. Szybko zleciało, nikt nie patrzył na zegarek. Na miejscu przywitał nas jeszcze większy upał. Szybkie rozeznanie gdzie się znajdujemy i pojawiła się pani przewodnik z zestawem słuchawkowym, abyśmy mogli ją lepiej słyszeć, ponieważ ludzi było co nie miara. Z panią przewodnik obeszliśmy najciekawsze okolice, nawet gondole mogliśmy zobaczyć. Pani przewodnik opowiadała ciekawie o każdym zabytku, który zobaczyliśmy. I tak widzieliśmy: Most Rialto i Most Westchnień, plac św. Marka, Pałac Dożów, Bazylikę św. Marka, dzwonnicę św. Marka oraz Palazzo Contarini del Bovolo.
Po zwiedzaniu z panią przewodnik czas dla siebie. Okazja do zdjęć, do zjedzenia, do odpoczynku. Niestety, już na początku zwiedzania jedna z naszych koleżanek poczuła się słabo i musiała przetrwać czas zwiedzania w cieniu, pod opieką jednej z towarzyszących nam osób. W sumie, przy takim słońcu wcale nas to nie zaskoczyło. Po czasie wolnym zbiorka, powrót łódką, później poszukiwania odpowiedniego autokaru. Wszyscy jednak bezpiecznie i cało wrócili do Rimini. Jeszcze tylko kolacja, kąpiel i można iść spać. To był długi i męczący dzień.
Od poniedziałku znowu do pracy, a przed nami już ostatnia prosta. Coraz bliżej powrotu.
22 maja rozpoczął się czwarty i zarazem ostatni tydzień naszej włoskiej przygody.
Przez poprzednie tygodnie bardzo ciężko pracowaliśmy, lecz nasz wysiłek nie poszedł na marne. Przyjazna atmosfera w naszych miejscach pracy spowodowała, że poczuliśmy się tu jak w domu.
Pogoda dopisywała przez większość czasu naszego pobytu, co sprawiło, że wielu z nas wygląda jak prawdziwi Włosi.
W sobotę udaliśmy się na ostatnią wycieczkę do Santarcangelo. Udało się nam zobaczyć XIV-wieczne zabytki, w tym i takie budynki, w których i dzisiaj mieszkają ludzie.
Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy. Nieubłaganie zbliża się czas powrotu do naszych rodzin.
W ciągu tego miesiąca poznaliśmy całkiem inną kulturę, miejscowe obyczaje, regionalną kuchnię i wielu wspaniałych ludzi.
Myślimy, że ten czas pozostanie w naszej pamięci na długo i wspomnienia o nim będą wywoływać uśmiech na naszych twarzach.